środa, 10 stycznia 2018

Rozdział XII

Wróciwszy do hotelu niemal od razu rzuciłam się na łóżko. Było mi tak strasznie zimno, że opatuliłam się szczelnie z każdej strony kołdrą. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie usnęłam. Przez mgłę później jeszcze słyszałam dźwięk otwieranych drzwi do mojego pokoju, ale nie miałam nawet siły, żeby otworzyć oczy, w efekcie czego ponownie zasnęłam.
Nazajutrz obudziwszy się zobaczyłam siedzącego na moim łóżku obok mnie Anze. Patrzył na mnie z troską, co było takie słodkie. Uśmiechnęłam się do niego, po czym uniosłam się lekko na łokciach.
-Jak się czujesz? - Przyłożył mi na chwilę dłoń do czoła.
-Dużo lepiej, chociaż nadal boli mnie trochę gardło i mam lekki katar. - Powiedziałam zgodnie z prawdą. - Która godzina? - Zapytałam ziewając przy okazji.
-Dziesiąta. - Zamurowało mnie, bo spałam strasznie długo. Praktycznie odkąd wróciłam ze skoczni. - Przyniosłem ci herbatę z miodem i cytryną. Pomyślałem, że dobrze ci zrobi. - Podał mi kubek do ręki.
-Dzięki. Przepraszam za wczoraj. Miałeś rację, że powinnam wracać do hotelu, w końcu i tak nie byłam w stanie dobrze pracować, bo trzęsły mi się ręce. - Wzięłam łyka herbatki. - Mmm... dobra.
-Sam robiłem, więc musi być dobra. - Zaśmiał się. Jestem tylko ciekawa jakim cudem udało mu się samemu zrobić herbatę, przecież jesteśmy w hotelu, gdzie podejrzewam, że takie rzeczy załatwia obsługa, no ale nie będę wnikać. - Czyli rozumiem, że dzisiaj mnie posłuchasz i nie pójdziesz do pracy? - Nie do końca mnie zadowoliło jego pytanie, bo szczerze powiedziawszy miałam zamiar pójść dziś na skocznię.
-O nie! Tego nie powiedziałam. Dzisiaj się czuję już lepiej, więc mogę w spokoju pójść i...
-Posłuchaj. Nie pozwolę ci narażać zdrowia dla jakieś głupiej pracy. - Czy on właśnie powiedział, że moja praca jest głupia? Teraz to już jestem całkowicie przekonana, że idę dziś na skocznię. - Jeżeli mnie nie posłuchasz to powiem mamie, że jesteś chora i zapewne jak tylko wrócisz do domu to się wprowadzi do ciebie na co najmniej tydzień i będzie się tobą opiekować. Nie wiem czy tego chcesz... - Dobra, teraz to ja się czuję jak za dzieciaka, kiedy takie mini szantaże były na porządku dziennym. Wystarczyły tylko dwa słowa, przez które byłam zmuszona mu ulec.
-No dobrze, ale pamiętaj, że jeżeli mnie wywalą z pracy to pożałujesz tego. - Westchnęłam i wyjęłam z pod poduszki telefon, wykręcając numer do szefa.
Po skończonej rozmowie z szefem odłożyłam telefon na miejsce i odetchnęłam z ulgą. Było ciężko, ale w końcu udało mi się go przekonać, żeby pozwolił mi już wracać do domu. Całe szczęście nie wyrzucił mnie z pracy. Powiedział tylko, żebym się kurowała szybko.
-Masz szczęście. Mam wolne przez przyszły tydzień. - Wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy moją torbę, by po chwili zacząć pakować do niej swoje rzeczy.
-Mówiłem, że powinnaś wcześniej do niego zadzwonić. Nie musiałabyś wczoraj tak marznąć. Jakbyś dostała zapalenia płuc to dopiero byś miała... - Urwał jakby w pół słowa. - Co tak właściwie robisz?
-Pakuję się. Wracam do domu. - Odparłam obojętnie.
-Teraz? W tej chwili? - Dopytywał zdziwiony.
-Nie mam nic innego do roboty, więc najlepiej będzie jak pojadę po prostu do domu. Nie opłaca mi się marnować tutaj czasu. - Zerknęłam na moment na jego minę, która mówiła, że nie podoba mu się do końca ten pomysł.
-Poczekaj chociaż do wieczora. - Próbował mnie przekonać.
-Do wieczora? A po co? - Zaśmiałam się lekko upychając niektóre rzeczy w mojej torbie.
-Mógłbym na przykład jechać z tobą i nie nudziłoby ci się tak. - Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Przecież ty i tak uśniesz po jakiś piętnastu minutach jazdy, no ale skoro chcesz jechać to mogę na ciebie poczekać do wieczora. - Usłyszawszy moje słowa mocno mnie przytulił. - Ej! - Wystraszył się delikatnie. - Chyba nie chcesz się zarazić. - Zaśmiałam się.
-Pewnie, że nie. Dzięki. To widzimy się po konkursie. Ja biegnę teraz na trening, bo pewnie jestem już spóźniony. - Nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć, bo usłyszałam tylko zamykane drzwi.
Postanowiłam dopakować się do końca, żeby potem mieć z głowy, jednak moją uwagę przykuł aparat leżący na szafce. W takim razie nie wydawało mi się, że przez sen słyszałam kogoś wchodzącego do mojego pokoju. Podejrzewam, że to był Gregor, który odniósł mi moją własność. Moje podejrzenia potwierdziła karteczka z napisem: "Zadzwoń jak wstaniesz." i dołączony numer telefonu. Uśmiechnęłam się pod nosem, wzięłam do ręki komórkę i wybrałam odpowiedni numer. Już po chwili mogłam usłyszeć jego głos.
-Halo?
-Cześć, pamiętasz mnie jeszcze? - Wolałam się upewnić, w końcu jest sportowcem, który na co dzień widuje tysiące ludzi.
-Nie mógłbym zapomnieć tak pięknej dziewczyny. - Zaśmiałam się na jego słowa. - Jak się czujesz?
-Dużo lepiej niż wczoraj. Trochę mnie gardło boli i czuję się delikatnie osłabiona, ale to szybko minie. Wracam dzisiaj do domu i wykuruję się tam w mgnieniu oka. - Usiadłam na łóżku.
-Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. Oglądałaś już zdjęcia? - Momentalnie poderwałam się z miejsca.
-Na prawdę je zrobiłeś? - Usłyszałam w odpowiedzi mruknięcie. - Poczekaj chwilkę, zaraz je obejrzę. - Odpowiedziałam podekscytowana i podeszłam do szafki, na której leżał aparat i chwyciwszy go usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać zdjęcia, które były niesamowite. Normalnie jakby robił je zawodowiec. - Gregor, te zdjęcia są wspaniałe. - Powiedziałam z zachwytem. - Jakim cudem robisz lepsze zdjęcia ode mnie, skoro to ja kończyłam różne kursy i...
-Mówiłem ci już, że mnie nie doceniasz? Interesuję się wieloma rzeczami, między innymi fotografią i właśnie oglądasz tego efekty. - Przyznam szczerze, że zaimponował mi tym.
-No to teraz rozumiem, dlaczego powiedziałeś, że znasz się na fotografii bardziej niż mogę się tego spodziewać.
-Dokładnie. - Wyczułam, że właśnie się uśmiecha. - Co powiesz na kawę? Oczywiście jak już wyzdrowiejesz. - Pomysł mi się spodobał, ale niestety widziałam ku temu kilka przeszkód.
-Wiesz, może być trochę ciężko, bo mieszkam w Słowenii, a ty z tego, co mi wiadomo to w Austrii i...
-Jesteś przecież fotografem, więc podejrzewam, że będziesz na innych konkursach. - No i właśnie w tym tkwił problem...
-Nie do końca. To trochę skomplikowane. - Westchnęłam. - No, ale niech będzie. Postaram się jakoś przyjechać. Jak nie jako fotograf to prywatnie. - Wzięłam do ręki kubek z chłodną już herbatą i upiłam łyka.
-Tak się cieszę. Ja muszę już biec na trening. Do zobaczenia wkrótce.
-Pa.

1 komentarz:

  1. Casino, Hotel & Racetrack - MapyRO
    Casino, Hotel 목포 출장마사지 & Racetrack Casino 여주 출장안마 Hotel & Racetrack 태백 출장마사지 in Las Vegas, 안성 출장마사지 Nevada, USA, United 인천광역 출장안마 States. Rating: 4.3 · ‎15 reviews

    OdpowiedzUsuń