poniedziałek, 19 listopada 2018

Rozdział XXII

Od godziny siedziałam na łóżku i myślałam o tym, co się wydarzyło, a co jakiś czas spod moich powiek wypływały pojedyncze łzy. Wiem, że nie powinnam go wtedy uderzyć, ale to był odruch. Uraził mnie tym, co powiedział, ale ja też nie byłam bez winy. Mogłam sobie odpuścić to przedstawienie na korytarzu i po prostu olać jego osobę.
Gdybym od razu poszła do swojego pokoju, żeby trochę ochłonąć, to wszystko nie miałoby miejsca. Nie pocałowałby mnie, a ja nie siedziałabym tu teraz zła na samą siebie. Zła dlatego, bo mało brakowało, a odwzajemniłabym jego pocałunek. Całe szczęście zostało mi jeszcze trochę zdrowego rozsądku. Jedno jest jednak pewne, muszę unikać spotkań z Peterem sam na sam. Po prostu boję się z nim rozmowy. Nie wiem w ogóle jak mam się zachowywać w jego obecności.
-Tu jesteś, a ja cię szu... - Moje rozmyślania przerwał mój brat, który nagle wparował do mojego pokoju. - Co się stało? - Podszedł bliżej i usiadł na łóżku obok mnie.
-Nic, po prostu coś mi wpadło do oka. - Zamrugałam kilka razy oczami, żeby się trochę ogarnąć.
-Przecież widzę. Wiesz, że możesz mi powiedzieć. - Próbowałam dyskretnie zetrzeć łzę z mojego policzka, co było już bezsensowne.
-No i właśnie ci powiedziałam, że wpadło mi coś do oka. - Wstałam szybko z łóżka i chciałam iść do łazienki, ale nim się obejrzałam, a wylądowałam na podłodze, potykając się o poduszkę, która musiała spaść na ziemię. - Cholercia. - Usłyszałam głośny śmiech mojego brata, który rechotał jak nie powiem jakie zwierzę... Wzięłam do ręki rzecz, dzięki której o mało nie wybiłam zębów i zrobiłam zamach, trafiając prosto w twarz Anze. A niech ma za swoje.
-Ałć. - Powiedział przez śmiech. - Widzę, że znowu w swoim żywiole.
-A ja widzę, że znowu głupota ci w głowie. - Wystawiłam języka i zamknęłam się w łazience.
-Wredna jak zawsze! - Krzyknął, żebym go usłyszała i zrobił krótką przerwę. - Jutro o ósmej śniadanie. Nie spóźnij się. - Wywróciłam oczami. Co on myśli, że jestem jakimś małym dzieckiem, co sobie nie poradzi samo? Bez przesady, po co mam wstawać tak wcześnie, jak pracę i tak zaczynam po południu. Lepiej sobie dłużej pospać, a na śniadanie to sobie mogę iść do jakiejś tutejszej restauracji, albo poczekać już do obiadu.
Nieco wkurzona otworzyłam drzwi i o mały włos nie walnęłam nimi Anze.
-Wiesz co? Wcale nie muszę jeść z tobą i tą bandą debili śniadania. Nie przyjechałam tu z wami, tylko przysłała mnie redakcja, w której pracuję i nie rozumiem w ogóle, czemu mieszkamy na jednym piętrze, a to tłumaczenie trenera po dłuższej interpretacji za mną nie przemawia. Za tym musi kryć się coś więcej i ja się dowiem co. - Mój brat popatrzył na mnie jak na wariatkę, a prawda jest taka, że miałam rację i on o tym doskonale wiedział.
-Ehh, kobiety... Im nie dogodzisz. - Powiedział i wyszedł szybko z pomieszczenia.
Wkurzona walnęłam z całej siły pięścią w drzwi, po czym się skrzywiłam z bólu. Co ja robię ze swoim życiem? Wszystko zaczęło się, kiedy poznałam... Ehh!!! Nie mogę o nim ciągle myśleć! Nie zasłużył sobie na to!
Następnego dnia, gdy wstałam, kompletnie nie miałam apetytu, ale stwierdziłam, że muszę zejść na śniadanie, żeby chociaż stwarzać pozory, jak to wspaniale się czuję. Całe szczęście przy stoliku, przy którym siedzieli Słoweńcy, nie było już wolnego miejsca, więc mogłam sobie usiąść z dala od nich. Nie miałam jakoś ochoty na rozmowy, więc tylko się przywitałam i poszłam wziąć sobie coś do jedzenia.
Przez następne dziesięć minut grzebałam widelcem w talerzu, udając, że coś jem, gdy nagle dostrzegłam, że ktoś postawił swoje śniadanie naprzeciwko mojego. Nie zbyt cieszyłam się z tego powodu, bo wolałam spędzić chwilę w samotności. Uniosłam wzrok, a przede mną stała osoba, którą na obecną chwilę najmniej chciałam oglądać. Westchnęłam tylko i miałam już w głowie ułożony plan ucieczki do pokoju. Prevc najwyraźniej czytał mi w myślał i chwycił mnie za nadgarstek.
-Poczekaj, chcę pogadać. - Popatrzył błagalnie w moje oczy. Nie miałam już nawet siły z nim dyskutować, więc postanowiłam, że ten ostatni raz ulegnę jego prośbie. Nie mam zamiaru więcej się z nim spotykać sam na sam, bo to się kiedyś źle skończy.
-Masz trzy minuty. I nie wymagaj z mojej strony zaangażowania. - Przerzuciłam włosy na jeden bok i podparłam twarz na ręce.
-Przepraszam cię za wczoraj. Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Poniosło mnie, przyznaję, ale nie złość się na mnie. Miałem wczoraj ciężki dzień, a potem jak zobaczyłem cię z tym przemądrzałym lalusiem Gregusiem, to myślałem, że mnie krew zaleje. - Starałam się udawać poważną, co było bardzo trudne. Ostatecznie musiałam w dyskretny sposób delikatnie zasłonić sobie usta, żeby nie było nic po mnie widać, jeszcze by sobie pomyślał, że go rozgrzeszę. Dobra, nie jestem na niego wściekła, ale nie musi o tym wiedzieć. - Uwierz mi, że ten typ nie ma szczerych intencji, a ja czuję się w pewien sposób za ciebie odpowiedzialny i nie chcę, żebyś potem cierpiała.
-Ty? Odpowiedzialny za mnie? Śmieszny jesteś. - Pokręciłam głową i poszłam odnieść talerz. Niesamowite, jak szybko poprawił mi się humor. Sposób na to jest prostszy, niżby się mogło wydawać. Wystarczy znaleźć jakiegoś idiotę i dać mu pole do popisu. - Posłuchaj. - Wróciłam na moment do stolika, żeby wyjaśnić jedną rzecz. - Nie wiem, co ty sobie ubzdurałeś w głowie, ale przestań mnie kontrolować i mówić z kim mam się spotykać, a z kim nie. Jestem już dużą dziewczynką i sama umiem decydować o swoim życiu. A nawet jak się kiedyś sparzę, to ja będę cierpieć a nie ty, więc nie musisz się tak o mnie martwić.
-A może ja lubię się o ciebie martwić? - Wstrzymałam na moment oddech. - Może takie mam hobby? - Szepnął w moją stronę.
-Znajdź sobie lepiej coś ciekawszego. - Powiedziałam i szybko wstałam od stołu, żeby pójść do pokoju. Nie wiem, co mam myśleć o tym, co usłyszałam. Z jednej strony czuję coś dziwnego w środku, a z drugiej... Kurde, nie może tak być, że jeden jakiś głupi tekst będzie tak na mnie działać. Do tej pory byłam na to wręcz uczulona, a teraz... Ehh... muszę w końcu się ogarnąć. Powinnam zająć się pracą, żeby tyle nie myśleć.

1 komentarz:

  1. Hej! Jest okej, jednak przeszkadza mi pewien fakt, że jest to bardzo krótkie. Popraw w dialogach jedna rzecz a mianowicie kiedy zaczynasz pisać i używasz myślnika to dawaj spację, przynajmniej tak mnie uczono :P uwielbiam charakter bohaterki, taka stanowcza i chamska, jednocześnie kochana (no dobra rzadko) dla swojego brata. Czekam co dalej wymyślisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń