wtorek, 28 sierpnia 2018

Rozdział XXI

Wybiegłam jak najszybszej z hotelu i pobiegłam czym prędzej w stronę kawiarni, w której byłam umówiona z Gregorem. Byłam już nieco spóźniona, ale nie z mojej winy. Otóż musiałam wyjaśnić małe nieporozumienie w recepcji dotyczące mojego pokoju. A konkretniej mówiąc, powiedziano mi, że wycofałam rezerwację, co było absolutną nieprawdą. Na całe szczęście w odpowiednim momencie zjawił się Goran Janus i oznajmił mi, że mój szef poprosił go, żeby się mną trochę zaopiekował, bo dopiero zaczynam swoją przygodę z tym sportem. W rezultacie osobiście zarezerwował mi pokój na piętrze z resztą Słoweńców.
Jestem po prostu wkurzona tym pomysłem, ale nie mogę tego okazywać, bo nie chcę robić trenerowi przykrości. Następnym razem będę musiała coś wymyślić, aby nie mieszkać blisko tych pajaców.
Nim się obejrzałam, a dotarłam do najlepszej kawiarni w Engelbergu. A przynajmniej tak twierdził Gregor.
-Cześć, przepraszam za spóźnienie, ale musiałam wyjaśnić jeszcze jedną sprawę. - Zaczęłam, gdy doszłam już do celu i znalazłam odpowiedni stolik.
-Hej. - Cmoknął mnie w policzek. - W sumie to też dopiero przyszedłem. - Pomógł mi zdjąć kurtkę, co było bardzo miłe z jego strony. - Na jaką kawę masz ochotę? - Spojrzał mi w oczy, na co się uśmiechnęłam i przygryzłam delikatnie wargę. Jak ja uwielbiam, jak mężczyzna podczas rozmowy patrzy mi prosto w oczy.
-Zdam się na twój gust. - Powiedziałam, na co pokiwał głową i poszedł złożyć zamówienie. Nie musiałam długo czekać, bo już po chwili stał przede mną kubek gorącej kawy.
-Mam nadzieję, że trafiłem w twój gust. - Do moich nozdrzy zaczął docierać wspaniały aromat, który jeszcze jakiś czas temu niefajnie mi się kojarzył, ale dziś jest szansa, żeby to zmienić.
-Pachnie wybornie. - Zaciągnęłam się dłużej zapachem. - I pewnie też tak smakuje. - Zrobiłam łyka, ale od razu tego pożałowałam. - Ałć, gorące. - Skrzywiłam się, na co Gregor się zaśmiał.
-Powoli, nigdzie nam się nie spieszy. - Pogładził mnie po dłoni, przez co przeszedł mnie dreszcz. Mam tylko nadzieję, że tego nie zauważył. Jejku, co się ostatnio ze mną dzieje?! Fakt, Gregor jest przystojny i ma fajny charakter, jest pomocny i opiekuńczy, ale jedyne co nas może łączyć to co najwyżej przyjaźń i nic więcej. Poza tym na razie nie szukam związku.
(Peter)
Szedłem sobie chodnikiem, gdy zobaczyłem spieszącą się gdzieś Patricię. Nie to, że jestem ciekawski, ale po prostu postanowiłem się przejść w tamtą stronę. Jakby nie patrzeć to wolny kraj i mogę chodzić, gdzie mi się podoba.
Jak się okazało, dziewczyna była umówiona z tym pajacem Gregorem. Gdy to zobaczyłem, myślałem, że wyjdę z siebie. Po pierwsze, Schlierenzauer to największy podrywacz na tej ziemi i zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Po drugie, jeśli myśli, że mi ją odbije, to jest w błędzie. Cóż, może ja i Patricia nie jesteśmy razem, ale doskonale widziałem przez ostatni czas, jak na mnie patrzyła i już niedługo będzie moja.
Po półgodzinnym czekaniu na mrozie i patrzeniu z ukrycia przez szybę na to, jak dziewczyna ślini się na jego widok, postanowiłem wkroczyć do akcji i zakończyć to spotkanie. Wiem, że jej się to nie spodoba i wpadnie w furię, ale jakoś to przeżyję. Poza tym tak słodko wygląda, jak się złości.
-Hej skarbie. - Zająłem miejsce obok dziewczyny i objąłem ją ramieniem. Od razu się delikatnie odsunęła i wyglądała na bardzo zaskoczoną. Przenosiła swój wzrok raz na mnie raz na Gregora i cały czas marszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Po chwili dopiero jakby się ocknęła i wstała z miejsca.
-Na mnie chyba już pora. - Powiedziała, nie zwracając przy tym na mnie uwagi.
-Tak szybko? - Zapytał zaskoczony Gregor. Niech on już sobie za dużo nie wyobraża. Pół godziny to i tak za dużo.
-No wiesz. - Albo mi się wydaje, albo wzrokiem dała mu znać, że chodzi o mnie. Może mój pomysł nie był najlepszy, ale przynajmniej skuteczny. - Spotkamy się następnym razem. - Już ja się postaram, żeby nie miało to miejsca.
Przesiedziałem jeszcze w kawiarni pięć minut i postanowiłem wrócić do hotelu. Kompletnie nie chciało mi się gadać ze Schlierenzauerem. Wolałem pójść do chłopaków z mojego teamu, bo miałem z nimi więcej wspólnych tematów i zawsze odwalali coś śmiesznego.
Kiedy wysiadłem z windy, od razu zauważyłem czatującą pod moim pokojem Patricię, która chodziła w kółko, czekając na mnie. Gdy drzwi za mną się zamknęły, stanęła w miejscu i przeniosła swój wzrok na mnie, a na jej twarzy było widać zdenerwowanie.
-Możesz mi powiedzieć, co ty odwalasz?! - Niemal krzyknęła.
-Idę właśnie do swojego pokoju. - Wzruszyłem ramionami. - Mogłabyś tak nie krzyczeć? Mieszkają tu też inni ludzie, którzy chcą odpocząć. - Co jak co, ale nie chcę mieć kłopotów.
-Posłuchaj! Nie wiem, o co ci chodzi, ale od samego początku włazisz z butami w moje życie! Mówisz mi, co mam robić, a co nie! Ustalasz z kim mam się spotykać, a z kim nie! Non stop łazisz za mną nie wiadomo po co! Zjawiasz się zawsze, kiedy...
-...kiedy mnie potrzebujesz.
-Nie!!! - Krzyknęła tak głośno, że pewnie słyszała ją cała okolica. - Czego ty ode mnie chcesz?! - Zrobiła kilka kroków w moją stronę tak, że staliśmy teraz twarzą w twarz. Dzieliło nas może piętnaście centymetrów.
-Po prostu uważam, że Schlierenzauer to nie najlepsza partia dla ciebie. - Próbowałem nieco uspokoić sytuację, jednak to było trudne, biorąc pod uwagę uparty charakter dziewczyny.
-Że co?! A od kiedy ty masz prawo decydować, z kim się spotykam?! - Wycelowała na mnie palcem.
-Od wtedy, gdy doszedłem do wniosku, że nie chcę, żebyś sobie narobiła nadziei, a potem cierpiała! - Krzyknąłem wyprowadzony z równowagi, przez co jej krzyki ustały.
-To tylko kolega. - Szepnęła nieco wystraszona moim wybuchem.
-Kolega. - Prychnąłem. - Doskonale widziałem jak ci ślinka ciekła! - W tym samym momencie poczułem jej dłoń zderzającą się z moim policzkiem. Nie wiem dlaczego, ale złość, która mną ogarnęła, sprawiła, że momentalnie złapałem Patricię za nadgarstki, wpijając się w jej usta i przygwożdżając do ściany. Dziewczyna pisnęła i próbowała mnie odepchnąć, jednak nie dałem za wygraną. Odpuściłem, dopiero kiedy jej kolano zderzyło się z moim kroczem, czego wynikiem było to, że zgiąłem się z bólu. Nasze spojrzenia jeszcze na moment się skrzyżowały, a ja widząc jej zaszklone oczy, pożałowałem tego, co zrobiłem.
Ajć, ajć, ajć! To się porobiło! Końcówka trochę nie taka, jaką chciałam, no ale jest. 

1 komentarz:

  1. Hej! Widzę, że dodałaś rozdziały na oba blogi :D Lecę czytać

    OdpowiedzUsuń