sobota, 21 kwietnia 2018

Rozdział XIX

-Wyluzuj. Nic się takiego nie stało. - Próbował mnie uspokoić. Myśli, że tak łatwo mu ze mną pójdzie. Oj braciszku, nie tym razem. Nie znasz jeszcze moich możliwości. Zapewniam cię, że wyciągnę z ciebie prawdę.
-Może i nic się takiego nie stało, ale wyjaśnij mi czemu mnie okłamałeś. Musi być ku temu jakiś powód. - Punkt pierwszy z mojej listy. Spróbuj na spokojnie porozmawiać.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie ma żadnego powodu? - Wstał gwałtownie z krzesła. - Poza tym przestań się interesować moim życiem! Ciągle tylko prawisz mi pogadanki jakbyś była moją matką! Mam tego dość! Jak chcesz się pobawić w niańkę to znajdź sobie faceta, który ci zrobi dziecko! - Patrzyłam na niego zaszklonymi oczami nie mogąc uwierzyć, że był w stanie tak do mnie powiedzieć. Wiedziałam, że nie chciał mnie zranić. Żałował, że się nie ugryzł w język. Widać to było po jego minie. Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższą chwilę. Żadne z nas nie przerywało trwającej ciszy. - Przepraszam. - Wyszeptał prawie niesłyszalnie. Po chwili zastanowienia postanowiłam rzucić jego słowa w niepamięć w końcu są ważniejsze sprawy na głowie niż obrażanie się o takie głupoty.
-Posłuchaj. - Westchnęłam. - Widzę, że masz jakiś problem, bo normalnie się tak nie zachowujesz. Zaufaj mi. Ja chcę ci naprawdę pomóc. Niech będzie jak kiedyś, gdy mówiliśmy sobie wszystko i kryliśmy się wzajemnie przed rodzicami. - Złapałam go za rękę. Chciałam, żeby ponownie zajął miejsce naprzeciwko mnie, ale tego nie zrobił.
-Tak było dopóki nie wyprowadziłaś się z domu. - Mruknął ledwie słyszalnie.
-A więc o to ci chodzi. - Dostałam nagłego olśnienia. Czyżbym rozgryzła tajemnicę? Jego twarz nie zdradzała zbyt wiele, jedynie oczy wskazywały, że jest coś jeszcze. Martwiło mnie to trochę.
-Poniekąd. Wiesz jak się czułem gdy nagle dowiedziałem się od rodziców, że się wyprowadzasz? Od rodziców. Rozumiesz? - Zrobił chwilę przerwy, żeby dać mi trochę do myślenia. - Ty, osoba przed którą nie miałem tajemnic, nie powiedziałaś mi o tak ważnej sprawie. - Nie spodziewałam się, że ta jedna rzecz, którą normalnie uznałabym za błahostkę będzie miała taki duży wpływ na Anze i tak go zrani. Zawsze sądziłam, że dzięki wyprowadzce bardziej się usamodzielnię i poznam życie trochę z innej strony.
-Anze? - Przeniósł swój wzrok z podłogi na mnie. - Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? - Wstałam, aby choć trochę spróbować się zrównać z nim wzrostem.
-A co byś z tym zrobiła? Zrezygnowałabyś z przeprowadzki? Wzięłabyś mnie ze sobą? Wiesz, że to było wtedy niemożliwe.
-Nie wiem co bym wtedy zrobiła, ale na pewno bym coś wymyśliła. - Przytuliłam chłopaka, co odwzajemnił. Czułam jeszcze jak był delikatnie spięty. Coś mi tu nie grało. Mam wrażenie, że jest jeszcze coś, co ukrywa. - Jest jeszcze coś, co chciałbyś mi powiedzieć? - Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Chodź. - Złapał mnie za rękę i pokierował mnie do salonu. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w brata, który jedyne co robił to bawił się palcami. Dałam mu chwilę czasu i czekałam aż zacznie mówić. - Zanim ci powiem to musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz. - Odwrócił się w końcu w moją stronę i popatrzył na mnie takim spojrzeniem, żebym zrozumiała powagę sprawy. Najgorsze jest to, że widząc do z taką miną wpadam w coraz większy niepokój.
-Obiecuję. - Uniosłam dwa palce mojej ręki w górę.
-To, co powiem może być dla ciebie lekkim zaskoczeniem i nie zachowuj się tak jak zawsze, gdy dowiadujesz się czegoś nowego. - Zrobił jakąś dziwną minę. Czy on niby naśladuje mnie? Przecież ja tak nie robię. Cóż, najwyraźniej wraca mu humor.
-Mów, zrozumiem wszystko.
-A więc... Zaręczyłem się. - Zapadła cisza. Otworzyłam szeroko oczy i skanowałam krok po kroku jego twarz szukając oznaki, która świadczyła by o żarcie. Takowej nie znalazłam. Dopiero po chwili zaczął dochodzić do mnie sens wypowiedzianych przez niego słów. - Proszę, nie patrz tak na mnie.
-Ale jakim cudem? Przecież nawet nie mówiłeś nic o tym, że masz dziewczynę taką na poważnie a tu wyskakujesz z narzeczoną. - Mój brat to taki typ człowieka, którego wszystkie związki kończyły się po jakimś tygodniu albo jeszcze wcześniej. Nigdy tego nie mogłam zrozumieć. Może teraz w końcu się ustatkował.
-Tak jakoś samo wyszło. - Wzruszył ramionami.
-Długo jesteście razem? - Oparłam się łokciem o oparcie kanapy i patrzyłam na Anze, który uśmiechał się pod nosem.
-Rok.
-I mi nie powiedziałeś? - Rzuciłam w niego poduszką i zaczęłam się śmiać. Na początku trochę było mi przykro, że mi wcześniej nie powiedział, ale najwyraźniej miał ku temu jakieś powody.
-Miałem to zrobić, ale dopiero za miesiąc. - Po chwili spoważniał, jakby powiedział coś, czego nie powinien.
-Czemu akurat za miesiąc? Co wtedy będzie? - Przymrużyłam oczy oczekując odpowiedzi.
-Nosz kurde. - Zacisnął pięści. - Miałem nikomu nie mówić, a ty zapewne teraz nie odpuścisz. - Westchnął. - Za miesiąc zostanę ojcem. - Zakrztusiłam się, gdy usłyszałam jego słowa. Tak jak po tym, jak powiedział mi, że ma narzeczoną byłam zaskoczona, tak teraz jestem w kompletnym szoku i nie wiem co powiedzieć. Mój brat przecież jeszcze niedawno był takim maluśkim chłopcem, a teraz sam będzie miał dziecko. Nie mogę w to kompletnie uwierzyć. Jak on w ogóle sobie z tym poradzi, skoro na każdym praktycznie kroku udowadnia jak bardzo jest dorosły, oczywiście z sarkazmem.
-Wiesz, że to poważna sprawa? Musisz stać się odpowiedzialny i... - Przerwałam, gdy zobaczyłam jego minę, która wręcz mi mówiła, że nie muszę mówić takich oczywistych rzeczy. - Nie patrz tak na mnie. Doskonale pamiętam jak w Kuusamo sobie poszedłeś na randkę. - Wywrócił oczami i oparł się bardziej o kanapę.
-To nie była randka tylko przyjacielskie wyjście.
-Posłuchaj, jestem twoją starszą siostrą, może nie dużo, ale jednak i czuję się w pewnym sensie za ciebie odpowiedzialna. Wiedz, że dopilnuję, abyś przestał latać z kwiatka na kwiatek i odpowiednio zaopiekował się dzieckiem i...
-Sofią. Wiedziałem, że tak będzie jak ci powiem. Tak trudno ci uwierzyć, że w końcu zrozumiałem wiele rzeczy? Ja naprawdę chcę, żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej. - Powiedzmy, że uspokoił mnie trochę tymi słowami.
-W takim razie zapoznaj nas przy najbliższej okazji, a teraz leć do siebie. Musisz się wyspać na jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz