wtorek, 27 marca 2018

Rozdział XVIII

-Możesz się tak na mnie nie gapić? - Od dłuższego czasu opatrywałam twarz Peterowi, żeby nie miał tak dużej opuchlizny a on bezkarnie patrzył na mnie, co bardzo mnie dekoncentrowało. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale w końcu nie wytrzymałam i po prostu musiałam mu coś powiedzieć.
-To gdzie mam niby patrzeć, skoro jedynym w miarę ciekawym obiektem w zasięgu mojego wzroku jesteś ty? - Fajnie, że mówi o mnie jak o rzeczy. Naprawdę miłe uczucie. Ugryzłam się w język, chyba po raz pierwszy w życiu, żeby uniknąć powiedzenia czegoś, czego mogę żałować, w końcu obiecałam Anze, że nie będę wchodzić w konflikty.
Prevc nie posłuchał mojej sugestii na temat tego, żeby przestał się na mnie patrzeć, więc jak zwykle musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Sięgnęłam do apteczki i wyciągnęłam bandaż, którym miałam zamiar zawiązać mu oczy, ale niestety mi w tym przeszkodził.
-Co ty wyprawiasz? - Wyrwał mi z ręki opatrunek i rzucił gdzieś za siebie. No tak, bo oczywiście później przylecą magiczne elfy i to posprzątają.
-A nie widzisz? Staram się, żeby zatrzeć ślady tej bezsensownej bójki, abyś nie miał przerąbane u trenera, ale ty najwyraźniej to lubisz, bo tylko mi wszystko utrudniasz i zaraz stracę cierpliwość, i wylecisz stąd na kopach! - Mówiłam coraz głośniej.
-Spokojnie, spokojnie. Myślałem, że to jest twoja zdenerwowana wersja, ale skoro mówisz, że może być jeszcze gorzej... - Zmroziłam go wzrokiem, na co od razu się przymknął i uniósł ręce w geście obrony. - Dobra,  dobra, już nic nie mówię. - Powiedzmy, że okażę swoją dobroć i dam mu tą ostatnią szansę.
-Jak w ogóle się tu znalazłeś? W sensie dopiero byłeś w klubie, a potem nagle... - Zaczęłam po dłuższej chwili ciszy.
-Jeżeli myślisz, że pozwoliłbym ci wracać samej po ciemku to jesteś w błędzie. - Wstał momentalnie z krzesła przez co wypadł mi lód z ręki. Czy ja dobrze słyszałam co on powiedział, a może z powodu zmęczenia mało co kontaktuję i wymyślam jakieś niestworzone brednie?
-Dobrze słyszę? - Powiedziałam bardziej do siebie, ale chłopak jednak to usłyszał i pokiwał twierdząco głową. Stał tak blisko mnie. Może dzieliło nas jakieś dziesięć centymetrów. Czułam doskonale jego równomierny oddech przez który przez moje ciało zaczęły przechodzić ciarki. Byłam od niego niższa, więc dopiero po chwili odważyłam się przenieść swój wzrok z jego ust na oczy, w których po prostu utonęłam. Już podczas naszego pierwszego spotkania przykuły moją uwagę, ale teraz wydawały się jeszcze piękniejsze.
-Za dużo niebezpieczeństw czeka na taką piękną kobietę. - Patrzył mi prosto w oczy i uśmiechał się przesłodko. Złapał moją prawą dłoń, przez co poczułam przyjemny dreszcz i powoli uniósł ją do góry. Musnął ją swoimi ustami nie spuszczając ze mnie wzroku. Stałam jak zaczarowana. Nie wiedziałam do końca co się ze mną dzieje. Normalnie bym wzięła do ręki coś, co bym znalazła pod ręką i walnęłabym go w łeb, ale teraz...
Czar prysł równo z dzwonkiem mojego telefonu. Odskoczyłam od chłopaka delikatnie przestraszona zaistniałą sytuacją. Spojrzałam na torebkę leżąca na stole, a potem znów na niego.
-Odbiorę. - Szepnęłam i podeszłam do torebki, w której zaczęłam szukać urządzenia. Długo mi to nie zajęło i już po chwili mogłam usłyszeć znajomy głos. - Cześć Gregor. - Spojrzałam na Petera, który słysząc moje słowa momentalnie zacisnął szczękę, co było bardzo dziwne. - Zaraz wrócę. - Szepnęłam i udałam się do sąsiedniego pomieszczenia.
-Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. - Zaczął od razu.
-Nie wiem czy w ogóle będę w stanie dziś zasnąć. - Mruknęłam pod nosem.
-Jak to?
-Problemy z byłym. - Zakończyłam szybko. - Nie rozmawiajmy o tym. Lepiej powiedz co u ciebie? - Nasza pogawędka długo nie trwała, ale jak wróciłam już do kuchni to Petera nigdzie nie było. Może to i lepiej, dzisiejszy wieczór układał się dosyć dziwnie i nie wiadomo jakby się to wszystko mogło potoczyć. Nie mam w ogóle pojęcia dlaczego zaczęłam się tak głupio przy nim zachowywać. Normalnie jak nie ja. Pewnie to wszystko przez te jego durne tekściki na podryw, którymi poderwał większość dziewczyn, ale napewno na mnie już nie podziałają. O to mogę być spokojna.
-Coś się stało? - Z rozmyślania wyrwał mnie głos Anze, który nie wiem skąd się pojawił. Rozejrzał się przerażony po pomieszczeniu, w którym jeszcze nie zdążyłam posprzątać. Mam nadzieję, że nie pomyśli, że nie doceniam jego dzisiejszego wysiłku w ogarnięciu tego wszystkiego.
-Idiota Andreas pobił się z idiotą Prevcem. - Już słyszałam to głośne "co?", które by się zaraz wydostało z ust Anze. - Spokojnie, nikt nie zginął.
-Co tu robił Andreas?
-Przyszedł żebym mu wybaczyła. - Powiedziałam z kpiną i usiadłam przy stole. - Masz w ogóle pojęcie? Po tym wszystkim co mi zrobił pojawia się i prosi o wybaczenie. Do tej pory było go stać jedynie na przeprosiny w postaci smsa.
-Ale mu chyba nie wybaczyłaś? - Usiadł naprzeciwko mnie. Szczerze, to myślałam, że mój brat trochę lepiej mnie zna.
-Oszalałeś? Po tym wszystkim? Mowy nie ma! - Walnęłam ręką w stół na podkreślenie moich słów.
-Mądra siostra. - Pogłaskał mnie po głowie na co się uśmiechnęłam. - Czyli rozumiem, że Peterem się zajęłaś? - Skierował się w stronę lodówki. Mam już tego dość. Codzinnie to samo. Idę rano na zakupy, kupuję zapasy na kilka dni, a on wszystko zje i nawet dobrze nie wiem kiedy. Ja niedługo zbankrutuję!
-Przytyjesz. - Postanowiłam już nie robić awantury. Nie mam na to siły. - A co do Petera to trochę mu się oberwało, więc nie miałam wyjścia.
-Nie pozabijaliście się. Sukces. - Odwrócił się w moją stronę z ciastem w ręku.
-Nie było kiedy, bo zadzwonił Gregor, a ten nawet nie wiem kiedy poszedł. - Nie usłyszałam przez chwilę odpowiedzi, więc odwróciłam się w jego stronę. Miał minę jakbym mu coś zrobiła. Szybko podszedł do mnie, przez co się trochę wystraszyłam.
-Ty wcale o mnie nie myślisz. - Oho, wyczuwam pretensje. - Chcesz, żebym się w końcu dorobił? To nie zadawaj się z tym całym Gregorem. - Jego imię zaakcentował w tak zabawny sposób, że uśmiech ponownie pojawił się na jego twarzy.
-Dorobił. - Prychnęłam. - Dobre. Musimy jeszcze wyjaśnić kwestię twojego mieszkania u mnie. - Zrobiłam poważną minę dla zwiększenia powagi sytuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz