piątek, 20 grudnia 2019

Rozdział XXIX

-I jak wyglądam? - Wyszłam z łazienki Petera przebrana w jego spodenki i koszulkę, dzięki czemu od razu poczułam ulgę. Przyznam szczerze, że do sukienek to ja nie jestem przekonana i raczej się już nie przekonam. Oczywiście jak jest jakaś ważniejsza okazja to założę, ale wtedy tylko odliczam, żeby się jej pozbyć.
-Śliczna jak zwykle. - Wyciągnął w moją stronę dłoń, żebym usiadła obok niego na kanapie.
-Nie podlizuj się tak. - Pstryknęłam go palcem w nos, przez co zmrużył śmiesznie oczy.
-To bolało. - Powiedział głosem małego dziecka na co zaczęłam się śmiać. Wynikiem tego było to, że poczułam jak chłopak zaczyna mnie łaskotać.
-Tylko nie to! Peter, przestań! Stoooooop! Peter, no. - Krzyczałam zwijając się ze śmiechu. - No proszę! - O dziwo posłuchał.
-Dzisiaj powiedzmy, że ci daruję. - Zgarnął pasmo włosów opadające mi na twarz i założył za ucho.
-Darujesz? - Powiedziałam z wyrzutem. - Przecież ja nic nie zrobiłam.
-Ależ oczywiście, że zrobiłaś. - Chciałam zrobić jedną ze swoich groźnych min, ale jednocześnie nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i wyszło coś, czego nie jestem w stanie opisać. - Ukradłaś mi cząstkę serca. - Momentalnie spoważniałam. Czułam się trochę jak w jakimś amoku. Przez chwilę zapomniałam o wszystkim i słyszałam jedynie powtarzające się w mojej głowie jego słowa. - Coś nie tak powiedziałem? - Otrząsnęłam się z tego dziwnego stanu i usiadłam twarzą w stronę chłopaka.
-Nie, po prostu... Nie uważasz, że to wszystko między nami dzieje się zbyt szybko? Niedawno się poznaliśmy a już takie wyznania z twojej strony. Poza tym są święta. Powinnam być teraz z moją rodziną a ty ze swoją. - Przez moje zakłopotanie niekończąca się ilość słów zaczęła wydobywać się z moich ust. Pewnie trwałoby to dłużej, gdyby Peter mi nie przerwał.
-Patricia, zgadzam się z tobą, że to, co jest między nami dzieje się w bardzo szybkim tempie. Czasami jednak mam wrażenie, że za dużo myślisz i zaczynasz wszystko analizować, i zamiast kierować się tym co chcesz naprawdę, robisz to, co inni od ciebie oczekują. - Mówiąc to zdanie gestykulował rękami chcąc mi to dokładnie wytłumaczyć.
-Czekaj, muszę to przetworzyć. - Wbiłam swój wzrok w jeden punkt i zaczęłam myśleć nad sensem jego słów. - Ej, wcale tak nie robię.
-Ehe, ani trochę. - Dało się wyczuć sarkazm.
-Nabijasz się ze mnie. - Skrzyżowałam ręce i patrzyłam z wyrzutem na chłopaka.
-Nie nabijam.
-Czyżby? - Zrobiłam minę pt. "I niby mam w to uwierzyć?".
-Jakżebym mógł. Nie chciałbym narażać się na twój gniew. - Objął mnie ramieniem.
-No ja myślę. - Burknęłam pod nosem.
-Od naszego pierwszego spotkania wiem, że lepiej z tobą nie zadzierać. - Zostawił szybkiego buziaka na moim policzku.
-To się nie liczy. Miałam zły humor. Poza tym, kiedy zobaczyłam twoje oczy, miałam chęć ciągle w nie patrzeć. Musiałam to jakoś przerwać. - Spojrzałam w oczy Petera, które były skupione na mojej osobie. Po chwili dotarło do mnie, co powiedziałam i zrobiło mi się gorąco. Czułam jak robię się cała czerwona, więc przyłożyłam swoje zimne dłonie do policzków w nadziei, że chłopak tego nie zauważy.
-A więc spodobałem ci się od początku? - Przybliżył swoją twarz do mojej.
-Twoje oczy. - Z trudem udało mi się powiedzieć.
-A oczy są zwierciadłem duszy. - Szepnął mi do ucha.
-Podobno.
-Podobno. - Powtórzył po mnie.
-Kiedy jedziesz na Turniej Czterech Skoczni? - Zmieniłam temat, czym zaskoczyłam chłopaka.
-Za trzy dni. A ty też jedziesz, prawda? - Odsunął się delikatnie ode mnie i podparł głowę na łokciu o oparcie kanapy.
-Jadę, ale trochę mnie to przeraża. Wiesz, taka wielka prestiżowa impreza to jednocześnie duża odpowiedzialność, tym bardziej, że dopiero co zaczęłam poznawać ten sport.
-Nie myśl tak o tym. Wyobraź sobie, że lecisz na zwykłe zawody. Dla mnie na przykład nie ma skoków ważnych i mniej ważnych. Do każdych podchodzę z myślą, że chcę skoczyć najlepiej jak potrafię. Nie ważne czy to skok kwalifikacyjny, treningowy czy konkursowy. Zrób tak samo. Staraj się wykonać jak najlepiej swoją pracę nie patrząc na to pod kątem, że musisz się bardziej postarać. Rób swoje tak jak dotychczas a zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję. - Przytuliłam mocno Petera. Byłam taka szczęśliwa, że mogę teraz tu być razem z nim. Nie wiem jeszcze czy to wszystko przerodzi się w coś więcej, ale narazie jest chyba na dobrej drodze. - Wytłumaczysz mi jutro co to za system KO? Próbowałam coś tam wyczytać, ale niezrozumiale piszą.
-No pewnie. Jak czegoś nie jesteś pewna to pytaj, z chęcią odpowiem. - Nieoczekiwanie ziewnęłam. - Spać ci się chce?
-Trochę. Ciężki dzień dziś był.
~♡~
Kiedy się obudziłam zaczęłam szukać mojego telefonu, żeby zobaczyć, która jest godzina. Zamiast tego moją uwagę zwróciło 21 nieodebranych połączeń i mnóstwo wiadomości. Wszystkie były od Anze, więc się nieco wystraszyłam, bo cóż mógłby chcieć ode mnie w środku nocy. Nie zwklekając dłużej postanowiłam oddzwonić. Jeden sygnał i już mogłam usłyszeć głos mojego brata.
-No w końcu! - Odsunęłam trochę telefon od ucha, bo nie miałam zamiaru ogłuchnąć przez jego krzyki.
-Stało się coś? - Zapytałam nieco zaniepokojona.
-A stało się stało. Gdzie ty się podziewasz? Czekaj, nie odpowiadaj, doskonale wiem. Mówiłem, że nie musisz się spieszyć, bo będę cię krył no ale bez przesady. To nie oznaczało, że masz zostawać u niego na noc i w dodatku nie odbierać telefonu. - Mówił w taki sposób jakby już wcześniej ułożył sobie tekst w głowie i tylko czekał, żeby mnie skarcić.
-Ja cię nie kontroluję. Nie mówię ci, o której masz wracać do domu i z kim się spotykać, więc jakim prawem masz do mnie pretensje. Poza tym nawet nie znam twojej narzeczonej, a niedługo zostanę ciotką. - Próbowałam jakoś odeprzeć atak z jego strony.
-Poznałabyś ją jakbyś nie uciekła wczoraj na dobre.
-Naprawdę?
-Yhy.
-A co na to rodzice?
-Byli w szoku, ale zareagowali dosyć dobrze jak na nich. - Powiedział po chwili zastanowienia.
-To dobrze, a kiedy w końcu ja ją poznam? - Nie mogłam się doczekać tej chwili.
-Jak się pospieszysz to jeszcze dziś.
-Będę najszybciej jak to możliwe. - Rozłączyłam się i poszłam po moją sukienkę, żeby się przebrać.
Chciałam się pożegnać z Peterem, ale chyba jeszcze spał, więc stwierdziłam, że nie będę go budzić. Mam nadzieję, że nie będzie mi miał tego za złe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz